Ta strona została uwierzytelniona.
II.
I myślę wtenczas, że ten lśniący w ciszy
wodotrysk lodów, co się w błękit spiętrza,
to jest westchnienie tajemnego wnętrza
ziemi, — pokoju hymn, co w okrąg dyszy,
sen jej dziewiczy wśród kwietnych haszyszy,
myśl jej najcichsza, najczystsza, najświętsza
i jej modlitwa Bogu najgorętsza,
którą On, Stwórca, na niebiesiech słyszy.
Oto — myślałem — są godziny przecie,
gdy klątw, walk, bluźnierstw echo głuchnie w świecie,
milkną bezczelni, boleśni i podli,
a ziemia w ciszy ogromnej się modli,
w niebo ramiony wzniesiona białemi,
— i szedłem z blizka widzieć duszę ziemi.