Ta strona została uwierzytelniona.
III.
I oto strącon z tronu i z podnóża
jego, ja, niegdyś tak wielki i dumny,
jak pies uległem pomiędzy kolumny,
strzegące rzędem pałaców podwórza.
I wiem, że była jakaś straszna burza,
żem z tronu mego wyrzucon, jak z trumny,
i trup już, — pełzam, jak zwierz nierozumny,
a pierś ma w piasek i w błoto się wnurza.
Z zamku dochodzą mię głosy biesiady:
tam nowy król już włada na mym stolcu!
Słyszę okrzyki i trują mię jady
rozpaczy, bólu, bezsilnej zawiści — —
Ha! któż dziś wspomni o nędzarzu, golcu,
drżącym wśród słomy i jesiennych liści!