Ta strona została uwierzytelniona.
XI.
A każda runa, która się ogniście
na lazurowych kartach księgi kładła —
treścią stuleci była. Jak widziadła
senne, wstawały słońc rozsnute kiście
przed Bogiem, a gdy skinął, jako liście
wiatrem rozwiane, ginęły. I bladła
przyroda, widząc, jak śmierć swoje radła
ostrzyła, odtąd czynna już wieczyście.
Bo tę straszliwą i złowieszczą wstęgę
wplatał Bóg, snując przeznaczenie świata,
między wypadki i wieki i lata,
aż wreszcie skończył i odłożył księgę
ujętą w słowa dwa straszne a bratnie:
Niewola pierwsze, a Nicość ostatnie.