Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.
Sam był! — Jak przestwór ogromny — noc głucha!
Cienie przedwieczne, osowiałe, wzdęte,
bez granic, — bogów łono niepoczęte,
kolebka światów i życia pielucha —
śpią, a nad niemi czasów zawierucha
piaskiem słońc wieje. Przez ćmy gąszcze ścięte
spadał wciąż wolniej, aż skrzydła zwichnięte
ugrzęzły w nocy i wstrzymały ducha
na dnie otchłani. Tu już Bóg nie włada!
Tu wolność, cisza, — tu nikt nie jest panem
nad tym bezmiernym cieniów oceanem,
po którym pływa wszechświatów plejada,
niby łódź drobna. On wyleciał z łodzi
i w nurtach morza krwawe czoło chłodzi.