Ta strona została uwierzytelniona.
XVIII.
Lecz ja, zhańbiony, starty i przeklęty,
choć odrzucony od Twego oblicza,
mam moc! Twój duch mi jej we mnie użycza
i — syn Twój — jestem tak, jak Tyś jest, święty!
Dobrego chciałem! Ty, czyniąc mi wstręty,
w boskiej mej piersi nie stłumiłeś znicza
swojego ducha, nie wyrwałeś bicza
z rąk mych: świat pędzi już nim raz podcięty!
Tylko — — co cnotą mogło być, Twe chcenie
zrobiło buntem i zbrodnią i grzechem...
Więc walki mojej nieustannem echem
rozbrzmiewać będzie na wieki stworzenie
i żaden tryumf nademną, Przedwieczny
Władco! nie będzie nigdy ostateczny! —