Ta strona została uwierzytelniona.
XX.
Skończył i zamilkł — a potęga ducha
wzrosła w nim z dawną siłą. Skrzydła duże
rozwiał nad pustką, jak dwie czarne burze,
wzniósł je, uderzył! Jak gdy zawierucha
padnie na morze, kędy łódka krucha
żagiel swój wzdęła, — tak wszechświaty w górze
zakołysały się kędyś w lazurze
trącone wichrem, co z pod skrzydeł bucha. —
Uderzył znowu i wzniósł się. Straszliwy,
groźny, ogromny, jako noc ponury,
do czarnej, gromem okrwawionej chmury
podobny, płynął — potężny, a mściwy —
w bezmiar przestworza, jak orzeł — wciąż chyżej
słońc coraz bliżej, i wyżej a wyżej — — —