Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
Tłum mię porwał. Płynęła ludu ciżba mnoga
ku Wiśle, gdzie w powietrzu ponad płowe fale
mostu szkielet olbrzymi rozparł się zuchwale
sztab żelaznych żebrami. To na Pragę droga!
I uczułem, że coś się we mnie iść tam wzdraga:
tam pod stopą z pod bruku wytrysnąć gotowa
krew rozlana przez dzikie hordy Suworowa,
niepomszczona — i wołać: Zzuj obuwie! Praga!
A po co lud ten idzie? na jakie obchody?
czy Ojczyzny tam płakać nad brzegami wody
i trącać harfy smutne, na drzewach wiszące,
gdy już mieczów nie zdzierżą jego dłonie drżące?
— Tam muzyka, chorągwie i światła jaskrawe:
do parku Aleksandra lud szedł na zabawę.