Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Wiek pracy minął cały... Wulkan w piersi miałem,
na oczach — wielkoludów ciągnących łańcuchem
z orkanem wieków, w sercu na głos świata głuchem
jedno wielkie pragnienie, to, co było — szałem.
Wiek pracy minął... Darmo pod myśli nawałem
gnąc się, tytanym kował, darmo pod obuchem
moim głazy bezkształtne stawały się duchem,
barwy w ręku mych — gromem, słowa w uśmiech — ciałem:
sen snem pozostał! Zimne te marmurów bryły,
te ogromne, do głazów wpół przykute duchy:
to apokaliptycznych widzeń mych okruchy,
szczątki dzieła, co przeszło me człowiecze siły...
Nie zakląć bóstwa! Dłótem już nie władną dłonie,
a wulkan w piersi mojej tak jak płonął — płonie.