Ta strona została uwierzytelniona.
HUSSARZE.
Szły te mary z przeszłości wywołane duchem,
jak żórawie płynące w mglistym nieboskłonie:
jadą cali w żelezie i w żelezie konie, —
zbrojni kopją, koncerzem, tarczą i obuchem.
Na ramionach ich skrzydła szeleszczą z podmuchem
wiatru, — w hełmy stalowe zakute ich skronie, —
na sztandarze przed nimi imię Marji płonie —
»Boga-Rodzico...« płynie w dal po polu głuchem.
Tentent kopyt, — schylają się na końskie karki;
kopij las się pochylił: Turka czy Tatara
lecą roznieść... W żelazie pierś, a w skrzydłach barki — —
»Święta Boga-Rodzico!...« Ziemia drży i tętni,
grzmi żelazo — — »Niech żyje ojczyzna i wiara!«
Lecą, pędzą, jak burza — czyści, wielcy, smętni —