Ta strona została uwierzytelniona.
II.
— Na racławickiem krwawem byłem polu...
Jasnem słońcem oblane stoją łyse wzgórza,
wielką ciszą pijany gaj u ich podnóża, —
wśród pszennych łanów krwawią się gwiazdki kąkolu.
Więc to tutaj?... Na wzgórzach tych i w tem rozdolu?...
Więc tędy przeszła owa chłopów polskich burza,
tu huk armat, krew? jęki? — Świat się w słońcu nurza,
cisza dokoła... Serce zadrgało mi z bolu.
Dwie mogiły przedemną pośród łanu żyta —
tak podobne, jakgdyby nie wrogów, lecz braci
kryły w sobie; kwiat na nich taki sam rozkwita
i ci sami muzycy gnieżdżą się skrzydlaci...
Więc nadarmo krew tutaj czerwona płynęła?
Cicho, słyszę... wiatr? echo? — »Jeszcze nie zginęła«...