Ta strona została uwierzytelniona.
I.
Długo myśl ludzka szła, jak błędna nawa,
po morzu zjawisk, z fal na nowe fale
wiatrem rzucana, w ciszy smutna, w szale
burz słaniająca się, od błysków krwawa.
A często prując zmienne wód opale,
dążyła w stronę, kędy słońce wstawa,
lecz zawracała z drogi, drżąc, że dawa
swe lotne skrzydła innych wiatrów strzale.
Czasem po drodze prawdy jej błyskały,
jakby dalekie, słoneczne wybrzeża;
ona — bezsterna — patrząc w nie, uderza
piersią o twarde, w wodzie skryte skały
i znów strącona z drogi, dalej pędzi
senna i z raną na piersi łabędziej.