Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
Hej! to płomienne, to wino czerwone,
któreśmy pili przed gospody progiem
w Alpejskich górach, kiedym ja był bogiem,
i z swej młodości hucznej miał koronę!...
Wszystko tak dawne już i tak minione...
Znów nad wądolnym tam słońce rozłogiem
krwawe zachodzi, kaliną i głogiem
obrosłe ścieżki pachną rozkwiecone,
i śnieżne góry palą się na niebie,
wszystko, jak niegdyś, — jest upojne wino,
czerwone wino — i tylko, dziewczyno,
młodości mojej już niema i ciebie!
— Czym ja cię kochał? Dziś już nie przypomnę —,
ale mam w oczach gorzkie łzy, ogromne...