Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Ty wiesz, żem ja nie chadzał drogą ludzi zwykłą,
ale wiecznie błądzący i dziki wędrowiec
z szczytu skał w przepaść, z łąki znów w leśny manowiec
szedłem, — wiecznie ścigając snów swych marę nikłą.
Na utartych jam ścieżkach nie zbierał tych liści,
które z cierniem zmieszane w wieńcu dziś Ci niosę;
jam tam bywał, gdzie lilje krwawą piją rosę
i gdzie piorun odwieczne dęby z próchna czyści.
A żem stamtąd nie wrócił witeziem mocarnym,
żem nie przyniósł trofejów walki ze smokami
ani ognia świętego — i jeno z tym marnym
snopem przed Tobą staję: to już moja wina
i tej słabości, którą duch się tęgi plami,
jak rdzą pożerającą stal zbroicy sina...