Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

Struś dla swych dzieci twardy jest i srogi,
jakby nie jego były: zapomina,
że mogą zmarnieć, — nie zawraca z drogi...

Bóg mu rozumu nie dał (to przyczyna!),
lecz sam ma w pieczy za to dzieci ptaka,
aby, gdy przyjdzie nań wzlotu godzina,

bez troski skrzydła mógł rozpiąć, z rumaka
i z jeźdźca jego szydząc. Dasz ty siły
koniowi, aby nosił w bój wojaka?

napełnisz rżeniem gardła jego żyły?
spłoszysz go może, jako ćmę szarańczy?
Oto strach wszelki nozdrzom jego miły;

parska, kopytem bije ziemię, tańczy —
siłą się cieszy i radośnie bieży
w bój! Nie zna trwogi; choć miecz bije nań, czy

grot — nie ucieka! Śród błysków puklerzy,
gdy sajdak chrzęści i dzwonią oszczepy,
on rży i pała, okiem przestrzeń mierzy:

nie dba, choć kotłów miedne grzmią czerepy!
Owszem! gdy surmy huczące posłyszy,
mówi: wah! —, zdala wietrzy bój, jak ślepy