Jednoć zaprawdę, czy człek sprawiedliwy,
czy też w bezwstydnej nieprawości żyje,
strzeże się krzywdy, czy po dobro czyje
wyciąga rękę... A Bóg przecie żywy!
A toć nagorsza z wydarzeń pod słońcem,
że się zarówno wszystkim ludziom stawa —,
i przetoż serce gorzki żal napawa,
bo wieczna nicość wszystkiego jest końcem!
Nie żyje wiecznie nikt! a człek pragnący,
aby żył, nawet łudzić się nie może,
iż ujdzie śmierci, a przecież, o Boże!
od lwa zdechłego lepszy pies żyjący!...
Bo chociaż żywi wiedzą niewątpliwie,
iż mają umrzeć, to umarli zasię
nic już nie wiedzą: przeminęli w czasie
i już ich niema. Ten li jest, co żywie.
Niemasz dla zmarłych złości ni kochania,
niemasz zawiści, ni żadnego działu,
który żywemu tu przypada ciału,
ku czemu ludzkie serce się nakłania.
Idź więc, a ostaw smutek swój na progu,
jedz chleb w weselu, staryś jest, czy młody, —
Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.