Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

O Antyochjo, grzesznico bezwstydna!
Co dnia cię widzę w pośrodku zieleni, —
w nocy twe światła błyszczą mi wśród cieni,
i nad najsroższe męki mej katusze
ta mi najcięższa, iż się patrzyć muszę
wiecznie grzechowi w bezkarne oblicze!

O Panie, Panie! jak mi jeszcze długo
czekać tak każesz dnia Twojego gniewu,
który pognębi pyszne i szalone!?
Czyś Ty przepomniał, Panie, o tem mieście,
co Miłosierdziu Twojemu urąga
i Sprawiedliwość Twą straszną wyzywa
zmazą, zaprawdę, gorszą od tej zmazy,
dla której poległ Babilon, Niniwa
w gruzy upadła i ogień siarczysty
pożarł Sodomę —, iż się mścić nie kwapisz
krwie znieważonej Twego Syna, Boga?
Jeślić są miłe te moje cierpienia,