lecz by tę ranę, którą grzechy świata
w Twem Sercu żłobią, zagoić ofiarą!
Owszem, o Panie! rychło rzuć płomienny
grom na nieprawe! Wstrząśnij skały ziemi
i gór zwaliska strąć przemożną dłonią
na dom grzeszników! Niechaj moje oczy
zobaczą jeno pustynię a gruzy
na onem miejscu, gdzie Twemu Imieniu
bluźniono; cisza niech wieczna pogrzebie
te ludne place, ulice szerokie,
po których dzisiaj bałwochwalstwo pląsa
a zaś plugawa szaleje rozpusta
i w wyuzdanym, niesytym bezwstydzie
urąga niebu swą straszną ohydą!
Niech nie zostanie kamień na kamieniu
z tych marmurowych i cudnych pałaców!
Niechaj te drzewa bujne i kwitnące,
te sady złote zmarnieją i poschną!
Niechaj się morze cofnie wstecz od brzegu
i nie śle chłodnych wiatrów ku ruinom,
po których przeszedł orkan Twego gniewu!
A gdy pustynia tu zalegnie sucha:
w pokoju, Panie, zwolnij mego ducha!...