Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

Ha! już się zrywa wielki szum, jakoby
morze fajami o mój ostrów biło, —
po twardych brukach tętnią złote wozy
i echo gwarów zmieszanych zagłusza
pieśń, którą brzmiała gdzieś kobza pastusza!
Oto krzyk ziemi się ozwał — grzesznica
powstała na swe tany wyuzdane,
pierś cudzołożną obnaża i błyska
zalotnie oczu białkami i pianę
z ust malowanych toczy, — już się ciska,
w błocie szatańskich objęć już się szarga;
krew jej skażoną podła chuć przenika,
zwierzęcym krzykiem drży jej spiekła warga,
członki jej skręca jakaś rozkosz dzika:
rzęży, rży, parska, miota się i wyje
w okropnych, wściekłych, piekielnych podrzutach!

Oto się światła zażegły jaskrawiej,
jakoby pożar chodził po ogrodach
i marmurowe oplatał kolumny
włosami z ognia... Z otwartych podwoi
pałaców, bożnic, łaźni i zamtuzów
tłum się wylewa, — już ulice pełne,
a oni płyną wciąż i wciąż — bez końca!
nad głową, jak słońca,
niosąc pochodnie jaskrawe,