Ta strona została uwierzytelniona.
Płaczem zmęczony i znużony łzami
rabi na łoże padł — i sen go zmorzył,
skroń mu czarnemi musnąwszy skrzydłami.
I zdało mu się, że się strop otworzył
nad nim niebieski i w światłości strudze
zjawił się przed nim Ten, co wszechświat stworzył.
A jako ojciec zszedł ku niemu, słudze,
z dobrocią wielką i tak pełen łaski,
jakby mu wszystkie gromy były cudze.
Rabi się przeląkł, a On złote blaski
przyćmiwszy, rzecze: Przecz Cię płacz uwodzi?
i przecz w twem sercu postrzegam niesnaski?
Azali nie wiesz, że ten, co się rodzi,
cierpieć tu musi i iść przez to życie,
tak jak się drogą pełną cierni chodzi? —