Ta strona została uwierzytelniona.
ZIEMOWID
Hejże! ty mnie obrażasz! — hejże! ja cię skarcę!
BOJOMIR
Ty mnie skarcisz! I czemże? — czy słowem, czy okiem
skarcisz, panie? — Dziecięciu powiadali starce,
że gdy w Saïs przed człekiem błysła prawda naga,
on do stóp jej padł martwy, rażon tym widokiem!
Twoja prawda zabijać nawet nie ma mocy,
twoja prawda, jak próchno, świeci tylko — w nocy! —
lecz przy świetle słonecznem — hej! — te blaski trupie
próchnem tylko!
ZIEMOWID
Dość tego. Te gadania głupie
już mnie nudzą.
BOJOMIR
Więc ty mów, o, mistrzu! nauczaj!
ja cię słucham w pokorze! Ty wielki! rozumny!...
O! — pamiętam, gdym pierwszy raz ciebie obaczył!...
Park był stary... wśród krzewin szemrał srebrny ruczaj —
wokół kute z kamienia posągi, kolumny...