Świat żywy!
O! nad ciche morze
księżycowe srebrzyste rozpala się zorze;
światło wstaje i leci i fal grzbiety muska —
i po morzu lśni całem fal srebrzonych łuska...
Te niedawno wzburzone i krwawe bałwany,
potem w ciszy zastygłe, czarne i bezdenne,
teraz błyszczą w księżycu, jak marzenie senne —
i po ziemi się całej ściele płaszcz świetlany!...
Świat jest piękny! —
Żyć warto!
O, ziemio! o, morze!
ja was kocham i czuję, żem jest z wami jedno,
i otucha mi słodka spływa w duszę biedną,
a myśl zgięta, złamana, znów leci w przestworze,
znowu skrzydła ma orle i oczy sokole —
leci w gwiazdy, nad gwiazdy, wciąż wyżej i wyżej,
zda się, świata nie starczy dla mej myśli chyżej,
aż na wieczności snadź gdzieś wzleci pole!
Wszechświat cały, jak w morzu, w mej myśli się nurza,
i w niej szumią te gwiazdy, komety i słońca;
przestwór cały objąłem od końca do końca,
jako wicher płomienny, jak orkan, jak burza —
świat jest we mnie!
Ja w świecie!
Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.