z wysep na wyspy skroń mą siwowłosą, —
a gdy już w piasek zaryło się wiosło,
laska mię wiodła — i krwi swojej rosą
barwiłem ziemię ostami porosłą:
szukałem ludzi, niosąc w wieszczym rymie
na miasta, wyspy, sioła — Boga imię!
Szedłem, nie bacząc, gdzie mnie wiedzie droga,
a kędym zaszedł, i pieśń zaszła ze mną,
niosąc, jak chmura grom, w swem łonie Boga!
I pieśń rzucała grom ten w tłuszczę ciemną,
a od piorunu szła na bogi trwoga,
stworzone ludzką fantazją nikczemną;
lecz lud nie pojął pieśni ani prawdy,
fałszywe bogi — pobite — czcząc zawdy.
Więc szedłem dalej, na ostatnie krańce
świata, aż morze mnie wstrzymało sine
i w tył rzuciło, bym znów, jak wygnańce,
deptał niewdzięcznych ludzi twardą glinę,
bo każdy dom miał niezdobyte szańce
dla mnie, co setną już zszedłem krainę,
z pieśnią od miejskich bram i z progów zagród
wygnan, choć za pieśń nie żądałem nagród.
Wyszedłem z domu przed laty młodzieńcem
na bój z bogami, a otom dziś stary,
Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.