Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Południe. Cisza. Niebo z wszystkich chmur odarte,
ciemno-błękitne, ogniem ziejące na ziemię —
na widnokręgu ciężko jak kopuła wsparte,
a powietrze pod niebem przycichło j drzemie...
Żaden powiew nie świeży południowych żarów,
żadne drzewo nie kradnie cieniem słońca blasku:
pustynia....
Pośród dzikich, palących obszarów
jakieś mrowie się rusza i wije na piasku:
Izraela narody! Lat czterdzieści mija,
jak warowne Egiptu porzucili grody,
idąc w ślad za Mojżeszem. Dzisiaj ich zabija
pragnienie! Mrą, wołając: O Jehowa! wody!
A Mojżesz, pustyń lew, milczy, zadumany...
Na pagórku piaszczystym stanął zdala ludu
i duma: »Dobry Pan! — lecz naród skalany
grzechem — czyż się ośmielę znowu błagać cudu?«
Ku ziemi spuścił wzrok — i brwi mu się zbiegły,
zaciśnięta, olbrzymia prawica zadrgała;