Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

i pragnienia go tłoczy dzisiaj większa zmora.
»Wody! wody daj ustom — lub wróć nam krainę,
kędy stoły mięsiwem zastawneśmy mieli,
dzbany wody i wina! Patrz! dziś twarze sine,
i pragnienie nam wargi niegdyś krwiste bieli!
Wzrok nam osłabł i ręce udźwignąć nie mogą
laski, aby podporę dać zdrętwiałym nogom!
Po coś wywiódł nas tutaj! Nie na nasze prośby!
Król nas smagał, to prawda, — ciężka była praca,
lecz dostatek my mieli! Tyś śmiertelne groźby
rzucił w Egipt — i po co? By nas wywieść w puszczę,
w dziki obszar piaszczysty, skąd już nikt nie wraca,
kędy owoc nie rośnie, ani woda pluszcze?
Tyś nam kłamał! — i kłamał twym głosem Jehowa,
kiedy ziemię obiecał, co mlekiem i miodem
płynąc, miała być dla nas rozkoszy ogrodem!
Kędyż kraj ten? Przeklęta niech będzie twa głowa,
przeklęte oczy, język i usta i wargi,
dłoń przeklęta, co naprzód wyciągnięta zawsze
na losy nas pędziła coraz gorsze — krwawsze,
i wzbraniała nam nawet słusznej w bojach skargi!«
Tłum się ruszył, kościste wychudłe ramiona
dzierżąc w górę i blade gniewem krzywiąc twarze,
krzyknął dziko: »Przeklęty!«
Po całym obszarze
pustyń głos ten przeleciał, — gdzieś na kresach kona.