Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

serce wasze dla Niego, dzisiaj snadź pomrzecie,
boście miary sprosności dopełnili słowy,
które jako szarańcza zaszły do Jehowy!
Oto mówił Przedwieczny dzisiaj do mnie, sługi:
Wody chłodnej i czystej dam ludowi strugi; —
ale grzech wasz ostatni zmroził boże serce:
niema źródła ni życia dla was, wy bluźnierce! —
Wy litości ni łaski niegodni! niegodni!
więc umrzyjcie spragnieni i umrzyjcie głodni!«

Jak piorunem rażony słuchał naród cały
słów proroka. Gdy skończył, wielka cisza legła...
Potem nagle, jak morza wzburzonego wały,
lud się ruszył — i z piersi tysiąca wybiegła
prośba pełna rozpaczy i śmiertelnej trwogi:
»Ratuj, ratuj nas, wodzu! My spragnieni, mrący,
pójdziem w worach, w popiele pod świątyni progi
łzami żebrać litości i żebrać ochłody!
Myśmy winni! — o, przebacz! niech ten żar gorący,
który trzewia nam pali, zgaśnie! Wody! wody!«
Mojżesz słuchał — i litość gniew spędziła z czoła;
podniósł głowę i okiem sokołem dokoła
powiódł — i rękę drżącą podniósł ponad tłumem:
»Oto laska w mej ręce! Odwiecznym rozumem
Pan tę rękę narzędziem zrobił swojej woli:
jeśli grzech wam daruje i zechce z niedoli