was wybawić, — to święte da mi moce swoje,
bym wam laską ze skały wywiódł wody zdroje!
Lecz czy zechce?...«
Gdzie czarna wznosi się opoka,
stanął Mojżesz i twarz swą promieńmi rogatą
zwrócił w niebo, a potem błyskawicą oka
tłuszczę ludu ogarnął w nadzieję bogatą
i milczącą trwożliwie... —
Uderzył o skałę, —
wody niema! —
Lud zadrżał i zląkł się i czeka...
Mojżesz laskę znów wznosi, — ale jeszcze zwleka:
strach mu znowu uderzyć. Oto plemię całe
już umiera; a jeśli Pan mu dać nie raczy
wody, jeżeli bluźnierstw świeżych nie przebaczy?
Uderzył!... Wody niema!
Uderzył raz trzeci:
drży skała, — ludu krzyk, struga wody leci...
∗
∗ ∗ |
Na szczycie góry wielkiej rzekł Pan do Mojżesza:
»Oto ziemia przed tobą, którą ludu rzesza
na dziedzictwo posiędzie. Lecz, zaprawdę, noga
twoja na niej nie stanie! Jam przebaczył błędy
ciemnych; lecz ty, coś widział twarzą w twarz Mnie, Boga,