Ta strona została uwierzytelniona.
Uźrzałem: jakby widmo chryzolitu;
jakoby ogień chodzący wokoło;
od biódr poniżej: jaśnoście błękitu
i skier tumany; od biódr aż do szczytu
głowy: blask ognia — jarkie słońca czoło.
Jak tęcza świetna, słońcem malowana,
kiedy w dzień dżdżysty błyśnie nad obłokiem,
takowa jasność biła wkrąg świetlana —
a toć był obraz strasznej Chwały Pana!
Na twarz upadłem, rażon tym widokiem.