Pomnij, że żywot mój jest wiatru wianie,
i gdy się oko me zamknie w rozpaczy,
już się na dobro otwartem nie stanie!
Minę — a wtedy snadź mię nie obaczy
i nie wynajdzie źrenica niczyja,
ni Twoja nawet, choć mię szukać raczy!
Jako niszczeje obłok i przemija,
tak który zstąpi w dół, na śmierci wędę
złowion, nie weźmie pielgrzymiego kija,
aby powrócić zaś na swoją grzędę,
ni znów go miejsce jego uzna kiedy!
Przetoż nie wzbronię ustom mym, lecz będę
krzyczeć z otchłani mojej gorzkiej biedy:
Zalim ja morze abo smok, żeś ciemnię
strażą mi stawił? Chociaż rzekę tedy:
Łoże odejmie boleść mą odemnie
i najdę ulgę w ciszy mej komory,
ze smutnem sercem swem mówiąc tajemnie:
Ty we snach jeszcze ześlesz na mnie zmory
i strzęsiesz strachem, schłostasz widzeń biczem —
aż śmierci łaknie duch mój, umrzeć skory...