a chociam zawdy był o prawość dbały,
przecież nie wyrwie mnie nikt z Twych obierzy!
Ręce mnie Twoje całego zdziałały:
przecz mię roztrącasz? Wspomnij, żeś — jak w dzieży
chleb — tak umiesił mnie z gliny, a zasię
obrócisz w błoto. W łonie-ś mnie macierzy
jak mleko doił i w wyrocznym czasie
jak ser utworzył, skórą-ś mnie i mięsem
oblókł, nawiązał kość na ścięgien pasie —
i miłosiernie tym żywota kęsem
Tyś mnie obdarzył — i Twoja opieka
dech w moich płucach trzyma, odkąd rzęsę-m
wzniósł, aż dopóki nie spadnie powieka...
Acz owo taić w sercu swojem raczysz,
wiem, iż pamiętasz, coś zdziałał dla człeka!
gdy lepak zgrzeszy, Ty wnet uźrzysz! — a czyż
ścierpisz, ażeby wolen był od zmazy?
Biada mi, jeślim winien: nie przebaczysz!
biada, jeżelim czysty! — jak te płazy,
głowy od ziemie nie wzniosę dla wzgardy,
bo i tak srogie ześlesz na mnie razy!