iść miały w kraj wielki... Choć dzieło rzucono,
te tyki zostały w czarne ziemi łono
wgwożdżone ku wiecznej zamiaru pamięci...
Człek obcy przechodząc z dziwem głową kręci,
bo nie wie, co ślady te znaczą zdziczałe;
lecz przyjdzie inżynier i wspomni swe śmiałe
zamysły po znakach gnijących na słocie,
i siędzie na skale lub dzikim wykrocie,
myślami w tył bieży i pełen zadumy
przypomni raz jeszcze minione rozumy
i myśli potężne, co drogi znaczyły
w tych czasach, gdy mierzył zamiarami siły — —
Ho! pędź-że mój koniu! Ho! pędź-że i ślady
zostawiaj w gwiazdziste rozsute plejady,
na gruncie jałowym, na skale, na piasku
i w cieniu ponurym i w słońca rozblasku,
i nawet tam, gdzie ich oko niedosięże
podróżnych, bo sykiem odstraszą ich węże,
królestwa tu swoje mające i moce!
O, ślady! ma myśl się o was nie kłopoce!
wszak ludziom nic po was, a duch mój was znajdzie,
za wami w ostępy i na skał wirch zajdzie,
bo wierzy, że prędzej będziecie nietknięte
na dzikich pustkowiach, niż w domach zamknięte
ogrzanych cieplarni powietrzem zatrutem! —