Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

dla człowieka! Nieprawda! Głód mi piersi spala,
głód straszniejszy od tego, co ciało nędzarzy
w szkielet żywy zamienia: mnie głód ducha toczy!
Warga spiekła gorączką znajomych przeraża;
głową tylko kiwają, nie śmiąc pojrzeć w oczy,
i litować się raczą! Och! ja gardzę wami
tak, jak płazem się gardzi zimnym lub jaszczurką,
której dość, że pełzając między kamieniami
zjada muszki zwabione w centki barwną skórką! —

Ja chcę istnieć! lecz całą potęgą jestestwa,
wszystkich myśli wichrami, całą uczuć burzą,
zgłębić wszystkie tajniki piękności królestwa,
zmusić duchem niebiosa: niechaj się rozchmurzą!
Ale martwieć w pół-życiu i pół-świetle tylko,
czuć, że jest gdzieś kraina wszechszczęścia świetlana,
a pokrzepiać się ledwo marnych kropel kilką
spadłych w duszę przypadkiem, — o! raczej nirwana,
raczej nie czuć, nie myśleć, przestać istnieć wcale,
niż na Prometeusza zwolna konać skale!

Niech przeklęty mi będzie los ów, który stworzył
w łaskawości niezmiernej potwora-człowieka,
który w duszę mu żądzę dziką szczęścia włożył,
marę gonić mu kazał, co wiecznie ucieka!