O, przeklęty, kto pragnień roznieciwszy żary,
usta murem odgrodził od upojeń czary!
Wrażeń! wrażeń mi dajcie! — dam wam życie za to!
niech ich jednak mam tyle, ile zmieści dusza,
niechaj w pieśń mi się splotą w pioruny bogatą,
dźwięk jej każdy niech pieści i targa i wzrusza,
niech w jej słowach się pali słońce równikowe,
niech się uczuć namiętność z myślą zwiąże razem,
niech w niej drgają modlitwy i krzyki bojowe,
niech mnie wiedzie na szczyty duchowym rozkazem,
niechaj wcieli mi wszystkie dziwnych snów widzenia
niechaj pierś jak rumaka z wędzideł rozpęta,
niechaj życie nadmiarem spali upojenia:
lecz przed śmiercią niech poznam wszechogrom istnienia!
Dusza moja, jak struna zbytnio naciągnięta,
zadrga wtedy, zajęczy, zazgrzyta i — pęknie, —
przecież głos ten ostatni hymnem zwycięstw dźwięknie!