Słyszysz ty mnie? O! gdybym bodaj wiedział o tem,
że twa dusza płomienna w skonania godzinie,
pogardziwszy ziemskiego ciała kruchem błotem,
wypłynęła i żyje w szczęśliwszej krainie...
Ale któż mi to powie? Nie wstają umarli;
ciało w proch się rozsypie, — a czy dusza była?
Ludzie wiarę dziecinną z piersi mi wydarli:
tak, jak piękno wszelakie, prędko się prześniła...
Jeśli jednak ty żyjesz gdzieś w podniebnym szlaku,
żyjesz wojny, szczęśliwy, w jasnych gwiazd orszaku, —
czy cię ziemskie wspomnienia czasem nie uwodzą,
czy twe myśli w promieniach księżyca nie schodzą
tęskne, ciche, na miejsca, gdzieśmy żyli razem?
Mnie się zdaje, że duch twój w noce księżycowe
idzie usiąść nad zimnym grobu twego głazem,
że tam duma, łzy roniąc tęsknoty perłowe,
rozczulony tych zamków z kryształu obrazem,
któreśmy niegdyś twórczą fantazją stawiali
na młodzieńczych, ognistych dusz burzliwej fali.
Tyś mnie jeden rozumiał w całem świata kole,
tyś się nie śmiał, słuchając dziwnych snów natłoku,
boś tak samo miał skrzydła u myśli sokole
i tęsknotę i wieczną łunę pragnień w oku!...
Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.