Ta strona została uwierzytelniona.
pośród grządek bez darni
kaktus rośnie kolczaty i krzywy;
słońce widzi przez szyby,
niby żyje, a niby
sen to tylko ma ciężki, że żywy.
Anioł śmierci przychodzi i pyta:
»Zamorski kwiecie,
brevis vita
a źle na świecie;
chcesz-li iść do mnie? śmierć cię wybawi!«
A kaktus zadrżał i gorzko prawi:
»Na pustyni, na Saharze
bracia żyją w słońc pożarze,
wśród gorących wichrów wrzasku,
na gorącym, żółtym piasku
i szczęśliwi!
Mnie co żywi?
W obcej ziemi żywot pędzę,
szczęścia nie znam, jeno nędzę!
Mojej woni
wiatr nie zgoni
na pustynie!
Ona zginie
pokryjomu
tu w tym domu!
Moim sokiem