Ta strona została uwierzytelniona.
Z CZARNEJ CHWILI.
Wszakże chłodno, wszak niema w powietrzu gorąca,
czemuż duszno mi jakoś? Jakiż żar mnie pali?
Spiekłe usta, krew ogni się w żyłach tętniąca,
mózg mi gryzie podobna do piekielnej fali.
Ty mi mówisz, żem chory? Tak! chory-m, dziewczyno!
a choroba nie zginie, póki myśli płyną.
Dziwną losów igraszką, co jad dała w kwiecie,
barwną skórę u płaza, jam zrodzon na ziemi;
ani sobie potrzebny, ni ludziom na świecie,
jedną drogą z liściami w grób pójdę zeschłemi.
O, zwiędłe liście! smutne mego życia godło!
i was niegdyś wiosenne słońce w błękit wiodło!
Bezpłodny jestem dzisiaj, jak odarte z liści
suche drzewo — i w przyszłość patrzę blady smutkiem,