Ta strona została uwierzytelniona.
i po staremu żywe ciało rwał
— zły gad, mój ból! — —
Przemijał czas
i oczom łez i klątwom brakło sił,
a w kłąb zwinięty siny płaz
na piersi mojej ciągle żył...
Przemijał czas i dnie mijały —
i zobaczyłem, że już żyć z nim muszę,
dopókim żyw
tu na świecie —,
i dziw,
bo kochać zacząłem upiora,
co serca mego pożarł tak wiele,
że krwią z krwi mojej prawie stał się cały...
Tedym go czule otoczył ramiony
— potwora —
i tak do łona przygarnął, jak dziecię,
i krwią go poił, myśląc, że przecie
głód jego w końcu nasycą katusze
i będziem razem żyć, jak przyjaciele,
on, który zranił, i ja — zraniony...
Lecz gad, do serca tulony,
tak samo dzisiaj zgłodniały, jak wczora,
wciąż jeno dusił i gniótł