Ta strona została uwierzytelniona.
i żarł, bez końca gryzł i bódł,
— zły gad, mój ból!
O, bólu mój!
— wołałem tedy doń, —
gdy nienasycone są twoje głody,
to chociaż piękny bądź, jak szatan młody,
abyś mi za to, com dla ciebie stracił,
pięknością swoją zapłacił!
Ja będę król,
a ty mi będziesz koroną, mój ból;
w błyszczącą łuskę twą ubiorę skroń,
jako w żelazną koronę,
na której rdzawe płoną rubiny,
krwi skrzepłej róże, —
i ran tych moich kosztowną oponę
jako szkarłatny wdzieję na się strój
i w majestacie mojej wielkiej męki,
w krwi swej purpurze
błogosławiącym ruchem ręki
przeżegnam świat,
w twe imię wszystkie odpuszczając winy...
I jenom czoło uwieńczył, ów gad,
co w najszczęśliwszy niegdyś przyszedł dzień
bez zwłoki obręcz żelazną zwarł
ząb wbijając w mózg i rdzeń