Ta strona została uwierzytelniona.
Bluszcz tam rośnie na mogile
cienistej,
lśnią się listki zielone,
stroją cichy grób;
a ten jeden liść, zerwany
na nasz wieczny ślub,
liść mój drogi, ukochany,
płynie gdzieś za światy...
Hej! rzuciłem go na morze,
na morze błękitne,
na to samo wielkie morze,
co łódź naszą kołysało
w jasnym szczęścia dniu, —
które nieść nas razem miało
w nowe światy, w nowe zorze,
to szumiące, wielkie morze —
w kraj szczęśliwy i promienny,
na miłości dnie urocze,
na sny ciche i czarowne,
na rozkoszne przebudzenia
i na złotą jawę — hej!
Płynie liść po morzu:
śmiej się, serce moje, śmiej! — —