Ta strona została uwierzytelniona.
tam na pełnem morzu;
fal dalekich ruch kołysze
słodko, jak do snu,
moją wątłą łódź...
I cóż o to, że cię niema tu?
Słońce kędyś tam z błękitu
leje złoty żar, —
pośród modrych fal rozświtu,
w tym niebieskim jasnym chłodzie,
w lazurowym dniu, co w wodzie
zatopiony z głębin lśni —
bladych mar
wieńce krążą ponademną
i całują oczy moje
z dawnych, gorzkich śloz...
O! gdybyś ty była ze mną! —
O! gdybyśmy tak oboje
mogli tutaj być! — —
Twój najdroższy złoty włos
lśniłby tutaj jak promienie
słońca w modre rzucon cienie,
jak świetlana blasku nić, —
błękitby cię odział całą
jak Madonnę jaką białą,