Ta strona została uwierzytelniona.
Nad brzegiem morza
zgina się w wietrze smukłej palmy kiść,
czerwone kwiaty
pną się po murach ogrodów —
a tam,
na słońcem złoconej fali,
w oddali, w oddali,
owiane srebrną śreżogą i siną
jakieś okręty
po za widnokrąg chylą się i giną...
O! Boże święty!
po co ja tutaj przyszedłem
i gdzie mam jutro iść? —
Gdzie ja zagrzebię swoją tęsknotę,
gdzie znajdę kraj,
kędy jest pokój i zorze złote
radują oczy,
których już żadna dawna łza nie mroczy?
Już nie wiem nawet, com utracił w świecie
i po czem płaczę? —
jakich żałuję godzin czy złud?
już nie wiem nawet, czego chcę i pragnę
i za czem tęsknię? —
i jaki mógłby jeszcze cud