Ta strona została uwierzytelniona.
gdy się już na nic nie czeka,
żadnego nie chce spełnić snu,
bo wszystko już
— i więcej niźli śnić mógł sen —
dała nam jawa...
O! wonna, mrąca wiązko kwiatów krwawa,
o, cudna śmierci róż
w poranny świt
po obłąkanej nocy...!
Nie! nie od ciebie! — to nie tyś mi dała
ten snopek róż,
co mają dziwny zapach twego ciała
i barwę twojej krwi...
i mrą — tak wonne...
Zapóźno!
— nasz najpiękniejszy dzień przeminął już...
i my żyjemy,
choć dzwony dzwonią pozgonne...
Warszawa.