Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Jak się kiedyś spotkamy? Na cóż myśleć o tem!
Mówiąc z tobą, zapomnę, żem cię zwał — imieniem;
patrząc na cię w balowej sali, pośród ludzi,
nawet myśleć nie będę, żem cię widział nagą,
żem znał ciało twe młode, w strojnej sukni skryte
i wiedziałem, jak słodkie jest i jak upojne!...
Trzęsiesz głową? nie wierzysz? sądzisz, że ja będę
myśleć zawsze...? Mój Boże! — Ale po co gryziesz?
Patrz, twe zęby mi wargę rozkrwawiły! Teraz,
póki się nie zagoi, nie zapomnę... Usty
do ust moich przypadłaś i krew pijesz. Idź-że,
głodny, słodki upiorze! — Albo pójdź, pójdź bliżej...