Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

do snów kołyszą i ze snu budzą,
dzika w nich jakaś namiętność płonie,
i tęsknić każą i serce łudzą...

Tak się i moje pragnienia palą —
i chciałbym płynąć przez mgliste drogi
razem z tą słodką, tą wonną falą,
co, zda się, bije pod niebios progi.

Wieczorną porą w znużonej głowie
dziwne się myśli rodzą i świecą.
Dziwne! — nie dają zamknąć się w słowie.
a czasem bystro gdzieś w górę lecą,
a czasem błądzą, marnieją, giną....
Jest w nich coś z jęku wieczornych dzwonów,
coś z polnych woni ponad doliną.
coś z nieuchwytnych, anielskich tonów...

Moje te myśli — a przecież cudze
i tak mi trudno pojąć ich loty.
Czy one z nieba? Może się łudzę,
może są tylko z ziemskiej tęsknoty?...