Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

W końcu długiej alei nad przepaści brzegiem
jest kopuła na słupach kamiennych oparta,
do świątyni podobna. Głazy tu szeregiem
rytych imion pokryte: pamiątkowa karta
wszystkich ziem podróżników... Burz i czasów biegiem
nieczytelna się wprawdzie stała i zatarta,
czasem przecież z niej oko nazwisko odkradnie,
które wspomni ojczyznę — i łza na nie spadnie...

Tuż od progów altany opada urwisko
w głogów strojne zarośla. Na dole zwierciadło
połyskuje jeziora, a tak zda się blizko,
że dość skoczyć, by ciało w toń błękitną wpadło.
Nad wodami, jak wielkie kamienne mrowisko,
tysiąc willi, pałaców i wież się rozsiadło, —
dalej wznosi się ścianą Uetliberg zielony;
śnieżne szczyty alpejskie z lewej widać strony.

O, rozkoszne ustronie! Wśród miasta, a przecie
zdala zgiełku i krzyków, ileż błogich godzin
jam tu spędził samotnie! Myśli mojej kwiecie
bujnie tutaj wzrastało; tu miejsce narodzin
pieśni wielu, co dzisiaj płyną gdzieś po świecie, —
tu jam święto obchodził ducha wyswobodzin
który w ciszy światowych myśli zrzucał brzemię,
lotem świętym nad marną podlatując ziemię.