dzieło, grobowiec papieża Juliusza II. W obu wypadkach z tego, co pozostało, możemy sobie zaledwie słabe utworzyć wyobrażenie o tem, czemby całe dzieło było, gdyby los był artystom pozwolił skończyć je wedle pierwotnego zamiaru i myśli. Ale z potężnej, bożym gniewem natchnionej postaci Michelangelowego Mojżesza wiemy, że twórca piersi swych posągów na miarę Fidjasza a nie krawca wykuwał; z szerokich, czasem nawet ciemnych fragmentów Króla-Ducha widzimy, że poeta dawał dziełu swemu rozmiary, zdolne pomieścić i objąć ducha narodów i wieków.
Powiedział Słowacki raz o Panu Tadeuszu, że się »przed tym poematem wali jakaś ogromna ciemności stolica«; słowa te można z większą jeszcze słusznością do Króla-Ducha zastosować. W epopei Mickiewicza
...czas się cofnął i odwrócił lica,
by spojrzeć jeszcze raz na piękność w dali,
która takiemi tęczami zachwyca,
takim różanym zachodzi obłokiem;
w Królu-Duchu, jeśli się zatrzymał czas i odwrócił, to tylko po to, aby rozjaśnić poza sobą to, co było ciemne i pochodnię u wieków przeszłych na przyszłą drogę zapalić. Król-Duch miał objąć całą historję rozwoju ducha narodu polskiego, miał pokazać, jaką ten duch od kolebki aż do chwili dojrzałości drogę przebywał, ciągłość tej drogi udowodnić, a tem samem jej kierunek na przyszłość wytknąć. Wedle nauki Towiańskiego, której najpiękniejsze myśli tak cudownie Słowacki rozwinął, — są narody ogniskami duchów wspólną obarczonych ideją, a zadaniem ich