Duch litościwy twój jest ci za szpiega,
pisze uciekający Śwityn do niego, —
gdy ciało twoje śpi — a ząb twój zgrzyta.
Duch twój wychodzi i po kraju biega
i targa włosy, jęczy jak kobieta;
ty zmordowany jego lamentami
wstajesz, nie wiedząc, żeś płakał nad nami.
I lud nawzajem, pod żelazną prawicą króla jęczący, kocha go »za siłę i za strach i za męczarnie«. Lud ten zda się przeczuwać, że siła tyrana, co się nad nim sroży, to wcielenie jego własnej siły i moc, która doń kiedyś w swych skutkach powróci, — że okropny duch króla jest duchem, który lud w przyszłość ma wieść, a męczarnie są jeno środkiem, który on wybrał.
Słowacki w Popielu pokazał w życiu postać »nadczłowieka« na długo przed tem, nim Nietzsche-Zarathustra jął go w teorji uczyć. Stoi Popiel ponad ludem, od którego jest swym duchem wyższy, w postępowaniu swem obcemi względami się nie krępuje, jest prawem sam dla siebie, jego własna wola jest jedyną pobudką jego czynów, a w czynach tych, w których przez krew i zbrodnie do wielkiej idei dąży, przestępuje śmiało granicę dobrego i złego. To podobieństwa; są jednak ponadto w duszy Popiela czynniki, którychbyśmy daremnie w ideale filozofa szukali. Nadczłowiek Zarathustry, »jasnowłosa bestja«, jest synem i treścią ziemi, jest tem, czem Popiel być się obawiał: »mieczem na dzień jeden ukowanym, a tem straszniejszym, że go własne siły, nie duchów ręce z ziemi wyrzuciły«. Przedstawia się zatem, jako skutek pewnego naturalnego rozwoju, podczas gdy