czysława, od początku już była dwoistość, — w tem leżała jego wyższość, stąd się wszczął i upadek.
Walka w nim była od dzieciństwa między zamiłowaniem do spokoju a żądzą czynu. Opowiada te walki:
Duch we mnie inny — litosny i boży
i sprawiedliwy i miłośnik prawa —
często, bywało, tak się w ciele sroży...
że nie swój czuje gniew, a sam się tworzy
z cudzego czucia — tak, że złota sława
już mu na oczach i na celu błyska
i we śnie dziwne mu stawia zjawiska.
Ale wtedy »zły duch stawał na drodze«, który rad z walki i rozterki korzysta, aby duszę opętać.
Rapsod ten niedokończony, nie pozwala nam odtworzyć wspaniałej postaci Bolesława Śmiałego taką, jak ona się w duszy poety zarysowała. Mamy przed sobą dopiero połowę dramatu, — drugiej brak nam zupełnie.
W szkicu tym pominąłem z umysłu wszystkie epizody, choćby myśl zawierały najgłębszą i najgodniejszą uwagi, gdyż chodziło mi przedewszystkiem o nakreślenie samej postaci Króla-ducha. Sądzę jednakże, żeby było pracą niezmiernie wdzięczną i pożyteczną, przedstawić w całości i szczegółowo pogląd na świat Słowackiego, wziąwszy za podstawę ten poemat wraz z innemi jego pracami z późniejszej doby. Wiele rzeczy, tu z konieczności pominiętych, znalazłoby tam uwzględnienie. Możebyśmy się wtedy przekonali nareszcie o bezdennej bezmyślności zdania, że Słowacki był tylko wirtuozem słowa, i nauczylibyśmy się podziwiać w nim jednego z najgłębszych naszych myślicieli.