przekwalać mioł, ize jo przed nim uciok? Ja, Janosik Nędza Litmanowski, hetman zbójecki, co u mnie po syćkik dziedzinak na sto mil w koło hyr seł? Jaby zyć mioł, kiejek nie dokonał, na co jek sie zebroł? Kiejek nie zrobił, cok namyśloł i przyrzók? U mnie jedno słowo, tak jako pierun. Kie grzmi, to grzmi. Bydźcie zdrowi. Skoda, co Sablika nima, bo by mi zagrał. Na ostatek...
„Ostatnie słowa już z dymu i żaru rzucił...“
Tu się kończy rdzeń powieściowy i to ostatni, potężny akord ulatającej gdzieś z dymem ponad wirchy legiendy, Tatrom i podhalańskiemu ludowi stworzonej. To co w książce następuje aż do końca, to już tylko przepiękne epizody, już to bezpośrednio z legiendarną postacią Janosika związane, jak ta niezrównana scena, gdy trzej jego towarzysze donoszą starym rodzicom, pojawieniem się pradziada, Jura Siumnego, ostrzeżonym, o śmierci ich syna, — już to więcej samoistne, jak opowiadanie, książkę zamykające, o ostatnim polowaniu i śmierci starego Sablika.
Zresztą i w „Janosiku Nędzy Litmanowskim“ nie odstępuje Tetmajer od metody w „Marynie z Hrubego“ przyjętej. Po za główną, legiendę budującą osnową, epizodów tu dość skończonych i za-
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.