Ale z pogrzebnego stosu Gustawa wstaje jak feniks z popiołów Konrad, mający być — czy przeciwieństwem tamtego? — nie! jego dopełnieniem, formą wyższą, doskonalszą. Zazwyczaj ludzie po zgonie osobistego uczucia budzą się zimnymi i wyjałowionymi sceptykami: zbyt wiele jednak potęgi było w duchu poety, by się z nim to stać mogło. Nie zgliszcze pozostało po ogniu, którym płonął Gustaw, — owszem, ogień ten w Konradzie wzmożony i oczyszczony teraz świat cały, cały naród obejmuje.
„Jestem miljon, bo za miljony kocham i cierpię katusze“. — W tem jednem zdaniu cały Konrad się streszcza. Obejmuje on miłością swą cały naród, przyciska go do łona „jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec“ — więcej, utożsamia się z nim tak, że o sobie teraz powiedzieć może: Ja i ojczyzna to jedno! Miłość jego — to miłość narodu, jego potęga — to narodu moc, i jego cierpienia — to cierpienia całego narodu. On nie boleje nad nieszczęśliwym narodem, jak się zwykle współczuje z czemś, co nie jest nami, on czuje bole narodu bezpośrednio, „jak matka czuje w łonie bole swego płodu“. Zaiste najwyższy stopień mistycznej jedności, którą miłość sprowadza!
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/078
Ta strona została uwierzytelniona.