mieć to, co można odczuć? po co analizować to, co można jako niepodzielną całość bez współudziału świadomości w sobie odtworzyć? Ale to są dwie zupełnie różne rzeczy: rozkoszować się dziełem sztuki, a wartość jego wykazywać. Wogóle myślę czasem, że to drugie jest nawet całkiem zbyteczne. Co komu z tego przyjdzie? Kto nie jest zdolny do odczucia piękna i ocenienia sztuki, ten się tego nie nauczy, a tym, co piękno odczuli, nic wogóle tłumaczyć nie potrzeba. W istocie dla tych też jedynie sztuka istnieje. Dla tego też zasadniczą sprzeczność zawierają w sobie wszystkie — nawiasem powiedziawszy, niesmaczne narzekania artystów na „społeczeństwo“, które ich nie rozumie i nie ocenia, choć dla niego pracują. Artyści bowiem nie pracują dla „społeczeństwa“, lecz dla siebie i tych, którzy sztuki potrzebują. Ci ich rozumieją. A dla innych sztuka nie istnieje i winić ich za to nie można.